W wielu opisach wrażeń po biegu Ultra, można przeczytać informacje:
głowa dała radę to i ciało też, bardzo długie dystanse biega się głową, mocna głowa pomaga pokonać najdłuższy dystans, itd.
Zatem, przygotowanie mentalne może okazać się bardzo pomocne. Jak to zrobić? W moim przypadku świetnie zdawało egzamin, rozmawianie z samym sobą. Wyrażanie informacji w sposób słyszalny dla nas, jest dużo lepszy niż walka z myślami tylko we własnej głowie.
Można obejrzeć filmiki, kiedy ktoś znowu płacze bo ma szansę w ten sposób poszukać rezerw na dalszą część biegu. W Głowie też powinien być ułożony plan trasy biegu, punkty charakterystyczne, szczyty, wzniesienia, przebieg i kontrola kilometrażu który został już pokonany.
Lepiej zadziała informacja ile już pokonaliśmy niż ile jeszcze jest do przebiegnięcia. W punkcie kontrolnym lub na przepaku zimitować sobie schemat postępowania, nie zaskoczy Was wtedy już nic.
Usunięcie wszystkich elementów drażniących z odzieży, chlupot wody w camelbagu może doprowadzić do napięć, walka z zakrętką od żela, to wszystko nie istotne detale jak jesteś jeszcze „świeży”. Kłopot zaczyna się kiedy nic do ciebie nie dociera, nie masz siły na proste czynności.
Wypracowanie drobnych gestów, pomaga w fajny sposób wesprzeć partnera w chwilach słabość lub kryzysu, można wtedy powiedzieć, że rozumiemy się bez słów. Bezcenne, a jednocześnie kosztuje bardzo mało energii.
Biegniesz w parze, zatem jesteście najsilniejsi jak to jest najbardziej możliwe i wypracowane na wspólnych treningach, spędzicie razem na trasie biegu kilkadziesiąt godzin. Spróbujcie razem pobyć dłużej niż tylko 2/3 godzinny trening.
W moim przypadku biegnąc z Żoną, ryzyko rozwodu rosło wraz z upływającym dystansem.
W pewnym momencie w ogóle ze sobą nie rozmawialiśmy, to też trzeba zrozumieć.
Innym razem mój partner zapowiadał, że ma poczucie humoru i będzie wesoło a już po pierwszym punkcie kontrolnym przestaliśmy się do siebie odzywać. To też trzeba przepracować i umieć docenić potrzebę ciszy między dwojgiem ludzi.
Szanuj partnera bo nigdy nie wiesz kiedy będziesz potrzebować jego pomocy.
Ortoreh – Andrzej Piotrowski